poniedziałek, 8 września 2014

Antykwariat - nowy cykl

Dla mnie antykwariat jest miejscem magicznym, w którym mogę odnaleźć książki zarówno ogólnodostępne (popularne, które można kupić bez najmniejszego problemu) oraz rara avis czyli biału kruk - książka o niskim nakładzie, którą bardzo trudno nabyć, a jeżeli już jest taka możliwość, to ma bardzo wysoką cenę.
W antykwariacie każda książka już ma swoją historię, np. kiedyś widziałam całą serię Nike z wydawnictwa Czytelnik, którą sprzedał starszy Pan na emeryturze i na ostatniej stronie pisał notatki: kiedy zaczął czytać, co o książce myśli i kiedy skończył czytać. W antykwarycznych woluminach można znaleźć stare zdjęcia, bilety, a na biletach notatki o książce, zaschnięte rośliny, które służą jako zakładka. Bardzo lubię w książkach, a szczególnie tych przedwojennych exlibrisy, które teraz nie są popularne. Exlibris sam w sobie już jest sztuką, niekiedy wykonany przez znanych artystów dla sławnych ludzi. Do takiego miejsca nie można wejść na chwilę i pospiesznie przejrzeć regały, to miejsce w którym czas się zatrzymuje, a książka sama przywołuje swojego właściciela. Dzisiaj jedna książka sama wpadła mi w ręce w antykwariacie w Raciborzu, a jest to "Młodsza Lubohradzka" - powieść Konstancji Bielskiej, wyd. Nakładem Księgarni Ignacego Rzepeckiego w Warszawie, przy Nowym świecie 9, w roku 1914. Książka zawędrowała aż do Lwowa do wypożyczalni "Basia" przy ulicy Jabłonowskich 112 - otrzymała numer katalogowy 1252. Nie wiem jakie były losy tej książki i pewnie nigdy się nie dowiem.
I tak zrodził się pomysł na "Piątkowe spotkania w antykwariacie". Postaram się co piątek przedstawić jakąś ciekawą historię związaną z antykwariatem.
P.S. recenzja ww książki oczywiście będzie zamieszczona na moim blogu.

Oto zdjęcia stuletniej książki "Młodszej Lubohradzkiej" i jak widać,  egzemplarz nie jest w doskonałej kondycji ale na tym polega cały urok i magia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz