wtorek, 14 października 2014

Książę - Filip Syczyński

"Książę" skusił mnie okładką, ilością stron, bo lubię długie powieści oraz opisem na tylnej okładce, który umieścił ktoś z wydawnictwa. Nie wiem jak fachowo nazywa się taka osoba, która daje krótkie notki (marketingowe) aby zachęcić potencjalnego czytelnika w księgarni do zakupu książki, ale osoba z wydawnictwa W.A.B powinna dostać solidną podwyżkę - osobiście gratuluję.

Czego dowiedziałam się z okładki na temat tej książki?

Książę to powieść o człowieku, który miał wszystko. Oprócz siebie. 

Londyn, pierwsza połowa dziewiętnastego wieku.
W tym tyglu kultur, ówczesnej stolicy świata dochodzi do przedziwnego zdarzenia: Książę - tytułowy arystokrata i lekkoduch - znajduje na ulicy uprowadzonego z Afryki czarnoskórego mężczyzn, któremu przechodnie nadali imię Jezusek.
Książę i niewolnik - dwa odmienne, a jednak przerażająco podobne losy. Tylko dzięki niecodziennej przyjaźni bohaterowie zdołają pokonać przeciwności,. jakie postawi przed nimi życie, i zmierzyć się z lawiną przeszkód.
Czuliście się kiedyś całkowicie opuszczeni?
Zrozumiecie Księcia.
Zostaliście kiedyś naprawdę skrzywdzeni?
Wysłuchajcie spowiedzi Jezuska.

Barwne postacie i misterna intryga - brawurowy debiut młodego polskiego autora.


Przyznajcie, to naprawdę zachęcający opis i nawet 39,99 zł nie odstrasza od zakupu tej książki. Dałam się nabrać. Doczytałam do połowy i historia wciągnęła mnie tylko na początku ale potem umęczona przewracałam kolejne stronice z nadzieją na poprawę. Książka napisana manierycznie, zdania kwieciste (książkę napisał mężczyzna), a do tego okraszone niepotrzebnie niecenzuralnymi słowami (nie wiem po co, czemu to miało służyć?).

Przykład nr1:
-Piszczałkę możesz sobie w półksiężyce włożyć. Ja mogę walić w bębenek - mówi bez emocji kobieta. - Albo kopnąć cię w jaja, masz do wyboru, czarnuchu podszyty.

Przykład nr 2:

[...] Tę idyllę jeszcze wzmaga nieludzki rozgardiasz, jakby tu mieszkała nie kobieta, lecz rodzina niedźwiedzi. Koralowce ciebie wędrują po ścianach. Kolorowe sukienki, rzucone na żyrandol, wiszący na pięknie inkrustowanym suficie, przełamują światło. Szafa jest pusta, bo wszystko leży wszędzie, jak wyrzucone na brzeg przez morze.

Liczyłam na książkę psychologiczno-filozoficzną, a dostałam książkę przeładowaną dialogami, niepotrzebnymi opisami i wulgaryzmami. Jest to pierwsza książka od wielu lat, przy której nie robiłam notatek, bo nie wiedziałam, co by zanotować. (Prowadzę notes z notatkami przeczytanych książek i niektóre zapisy mam kilkunastostronicowe.)


Wydawnictwo WAB, stron 443, wydanie 2014.

4 komentarze:

  1. Jak czytam na okładce, że XIX-wieczny Londyn to kupuję w ciemno, ale od tej książki będę się trzymała z daleka. Jakoś nieszczególnie mnie pociągają manieryczne opisy, zacytowane w recenzji. Jedyne co mnie intryguje to czarnoskóry o imieniu Jezusek. Brzmi pociesznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Moją uwagę zwróciło dokładnie to samo - okładka i opis.
    Jeszcze nie zdążyłam jej nabyć, ale w tej chwili poważnie się zastanawiam, czy w ogóle to zrobić. Dobrze, że staram się czytać trochę książki w księgarni nim ją kupię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Tobie się spodoba ;) Ale patrząc po recenzjach, to znaczy jej braku w sferze blogowej, to radzę zastanowić się ;)

      Usuń
  3. Dobrze, że zacytowałaś fragmenty. Teraz już wiem, że jej nie chcę poznać.

    OdpowiedzUsuń