czwartek, 11 września 2014

Alchemia słowa - Jan Parandowski



Jan Parandowski urodził się 11 maja 1895 roku we Lwowie, a zmarł 26 września 1978 w Warszawie. Jego twórcość znana jest głównie z pisania o kulturze antycznej. Największą popularność przyniosła mu wielorkotnie wznawiana Mitologia ale spod jego pióra wyszły również inne ważne dzieła, m.in: Dysk Olimpijski, Eros na Olimpie, Petrarka.

Alchemię słowa Jan Parandowski napisał w formie studium poświęconego pracy pisarza. Książka zaczyna się od kwestii czy trzeba mieć Powołanie do tej profesji?

Zwolennicy przekonania, że pisarzem trzeba się urodzić, mieliby tu materiał do wątpliwości. Prorok, apostoł, polityk, wódz nie widzą w pracy pisarskiej ani swego celu, ani istotnego powołania: bywa ona jedną z form ich aktywności, wcale nie najbardziej znamienną, często krępującą, czasami niepożądaną. (s. 14)

Parandowski różnicuje pisarzy, na takich, których do pisania powołała idea, i na takich, którzy poszli za instynktem pisarskim. Pierwsza grupa odkłada pióro po wykonaniu swojej misji, a druga kończy pisać wedle słów Petrarki Scribendi vivendique mihi unus finis eri - Twórczość kończy się razem z życiem.
Wielcy pisarze zazwyczaj zaczynają od pisania poezji, długo szuką swojej drogi twórczej, a potem bywa tak, że wstydzą się napisanych tomików w swojej bibliografii. Pisarz musi w pewnym sensie zapracować sobie swoim życiem, refleksjami, oczytaniem, na to aby móc stać się pisarzem. Mistrzowie prozy debiutują późno, a wymieniać można tutaj Stendhala – debiut po trzydziestce, Bernhard Shaw – po czterdziestce, a Hamsun – po trzydziestce ale wiele przeszedł zanim Głód przyniósł mu parę groszy.
W tymże rozdziale autor zadaje bardzo ważne pytanie – cóż to za siła, jakiś to impuls nieodparty prowadzi człowieka do tego zawodu? (s.19) Może jest to przymus fizjologiczny, który pcha człowieka do wyrażenia swoich myśli, tak jak mawiał Caldwell – Piszę, ponieważ widziałem ludzi i rzeczy, o których chcę opowiedzieć.
Każdy z nas zna takiego człowieka, który musi się wygadać przynajmniej raz dziennie, skutecznie zatruwając życie swojemu towarzyszowi na przykład z biura lub szkolnej ławy. Może taka gadanina, to już jakieś preludium do wielkiej powieści?
Dzisiaj niemal wszyscy piszący mianują się pisarzami. Pisarz – dzisiaj słowo mało znaczące, pozbawione wartości – każdy nim może być. Kiedyś były dwa słowa: pisarz i literat – pierwszy to rycerz, a drugi giermek. Literat długi czas pretendował do miana pisarza i przymiotników – znany, głośny, wybitny.
Z rozdziału Pracownia można dowiedzieć się w jakich godzinach, czym zostały napisane, gdzie powstały i w jakich warunkach wielkie powieści, eseje, dramaty? Miasto, wieś, kawiarnia, a niektórym potrzeba było tylko krzesła, tak jak to było w przypadku Josepha Conrada. Wielu pisarzy prowadziło wędrowny tryb życia, codziennie musieli mieć bodzieć do pisania, a inni prowadzili tryb osiadły i tak jak Goethe swoją pracę wykonywał w ubogim pokoju (celi), pomimo tego, że jego dom był wytworny – mówił, że wtedy nic nie zakłóca jego spokoju, nawet książki, które by go rozpraszały.
W kolejnych rozdziałach Jan Parandowski pisze o Natchnieniu, Słowie, zdradza Tajemnice rzemiosła i stylu. Bardzo ciekawym rozdziałem jest Tworzywo literackie, który podpowiada początkującemu pisarzowi o czym można pisać.
Nad pisarzem unosi się chmura pyłów nasiennych, z których każdy może zakwitnąć. Gazeta, szyld, pole, żebrak pod kościołem, okładka książki, zapach apteki, wszystko co przyniesie najzwyczajniejsza godzina dnia, kryje w sobie nie przeczuwane bodźce. (s. 143)

"Alchemia słowa" jest fascynującą opowieścią o arkanach pisarstwa. Znajdziemy w niej przebogaty materiał erudycyjny dotyczący tego szlachetnego zawodu oraz uświadomimy sobie, jak mało jeszcze przeczytaliśmy. Pozycja oboiwązkowa, dla osób, które chcą w swoim życiu zająć się pisarstwem.


Korzystałam z wydania Prószyński i S-ka, 1998 r.






Poniżej fotografie gabinetów znanych pisarzy.

 Virginia Woolf

George Bernard Shaw

Jane Austen

Lew Tołstoj

 

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz