wtorek, 16 września 2014

Losy książek

"Habent sua fata libelli" - Książki mają swoje losy.


         Książka, tak jak i każdy z nas ma swoją historię - ciekawą, trudną, pełną niespodzianek lub zupełnie zwyczajną. Na książkę czai się cały szereg niebezpieczeństw - pierwszym z nich jest kornik, na temat którego bibliofile podnieśli larum w wielu dziełach poświęconych walce z nimi.
        Książka nie ma łatwego życia, gdziekolwiek znajdzie się, to może napotkać ją bezwględny los: pleśń w piwnicy, mysz na strychu, słońce pochłonie barwę z oprawy, a marny papier posypie się i postrzępi. Na drogocenne egzemplarze polują także "książkowi rozpruwacze". Jeden kolekcjonuje karty tytułowe, drugi  artystyczne okładki, a trzeci barwne ilustracje. W XVIII wiecznym Paryżu modne było zbieranie kolorowych ilustracji, którymi później wyklejano ściany, parawany lub piece.
       W pierwszej połowie XIV wieku biskup z Durham Richard de Bury napisał słynną książkę Philobiblon czyli O miłości do ksiąg (polskie tłumaczenie pochodzi z 1921 roku przez Jana Kasprowicza).


ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
Jak należy troskliwie obchodzić się z książkami
i utrzymywać je w porządku

 Spełniamy nie tylko obowiązek wobec Boga, przygotowując tomy nowych książek, lecz posłuszni jesteśmy i obowiązkowi miłosierdzia świętego, troskliwie obchodząc się z książkami, układając je w dobrym stanie na ich miejscach, iżby radowały się że czyste wychodzą z rąk naszych i że bezpiecznie spoczywać mogą na półkach.
Po szatach świętych i świętych naczyniach, przechowujących Ciało naszego Pana, z pewnością księgi są godne, iżby księża obchodzili się z nimi z czcią należytą, albowiem dopuszczają się na nich haniebnej zniewagi, jeśli śmią się ich brudną dotykać ręką. Uważamy przeto za godziwe przestrzegać uczniów przed rozmaitymi zaniedbaniami, których zawsze mogą uniknąć, a które księgą prawdziwą wyrządzają szkodę.
Nasamprzód co się tyczy otwierania i zamykania ksiąg niech to z winnym czynią szacunkiem, nie rozrywać ich z nieopatrznym pośpiechem i po przeczytaniu nie zostawiać ich na miejscu, ale raczej umieszczać je tam, dokąd w dobrym przynależą zamknięciu. Albowiem księga na większą zasługuje troskliwość niż obuwie.
Istnieje naprawą źle wychowane stado uczniowskie, co pozbawiony kierownictwa regułami przełożonych, od razu wielce się swym głupim pyszni nieokrzesaniem. Zachowują się ci młodzieńcy bezczelnie, aż pękają z nadętości i w niczym najmniejszego nie mając doświadczenia, z wielką o wszystkim wyrokują pewnością.
Widzieliście może tego rodzaju lekkomyślnego chłystka, jak postępuje sobie bałwan ten przy czytaniu, jak zimą w czasie mrozu, z zakatarzonym i mokrym siada nosem, jak nie myśli o tym, aby go wytrzeć i plugawymi smarkami nie zapaskudzić książki przed nim leżącej. Że też, Panie Boże, zamiast książki, nie dano mu raczej fartucha i ścierki.
Paznokcie ma pełne cuchnącego brudu, czarnego jak sadza i nimi o to zaznacza sobie dogadzający mu ustęp z książki. Rozdziela pomiędzy rozmaite kartki niezliczoną ilość słomek z wystającymi końcami, aby istny siennik przypominał mu to, czego pamięć jego zachować nie zdoła. Ponieważ książki nie mają takiego żołądka, któryby słomę tę strawił, wypycha ona nasamprzód książkę z jej oprawy, żeby w końcu zgnić zapomniana.
Nie wstydzi się śmierdziel taki jeść owoców i sera nad otwartą książką albo każe spacerować szklance to po jednej, to po drugiej stronicy, a nie mając swej dziadowskiej sakwy pod ręką , pozostawia w książce resztki obiadu. Gada bez przerwy, zajmuje czas kolegom nieustannym szczekaniem i racząc ich kupą zdań, wszelkiego pozbawionych sensu, opluwa śliną książkę otwartą położoną na kolanach. Ba, w ferworze wymachując rękami, opiera się na książce i po krótkim rozkoszowaniu się wiedzą w długą zapada drzemkę, a potem budząc się i naciągając brwi, miętosi marginesy książki nie bez małej dla książki tej szkody.
Ale deszcz przestaje padać i już wystrzelają kwiaty spod ziemi; i oto wzmiankowany uczniak, nienawidzący raczej książek, niż rad je widzący, napełnia tom swój mnóstwem fiołków, pierwiosnków róż i listków koniczyny; wilgotną spotniałą ręką posługuje się przy odwracaniu stronic, brudnymi rękawiczkami dotyka się białego pergaminu i za wierszami idzie palcem, tkwiącym w starej skórze; czując że gryzie go pchła, rzuca księgę świętą na ziemię i ta leży cały miesiąc nie ruszona i tak pokrywa ją kurz, że odmawia już posłuszeństwa usiłującemu ją zamknąć.
Istnieją też bezwstydni młodzi ludzie, którym szczególnie należałoby zakazać dotykania się książki, zaledwie bowiem nauczyli się odcyfrowywać litery a już bawią się w nieszczęśliwych komentatorów tych tomów przecudnych, które im powierzono; a gdzie dawniej szeroki był margines naokoło tekstu, widać obecnie potworny alfabet, albo jakąś inną bezwstydność tak jak przedstawia się ich wyobraźni i jak ją w czelności swej maluje cyniczne pióro. Tam jakiś łacinnik, tam sofista tam inny niedowarzony jakiś pisarek próbuje zręczności swego pióra i w ten sposób widzimy bardzo często że najpiękniejsze księgi tracą wartość i pożyteczność. Istnieje także pewien gatunek złodziei, w wysokim stopniu kaleczących księgi, ponieważ, dla napisania listu, obcinają brzegi stronie i odgryzają nawet kartki ochronne. Świętokradztwo takie powinno być pod grozą klątwy zakazane.
Przyzwoitość wymaga, iżby uczniowie opuszczając refektarz, myli sobie ręce i zakurzonymi palcami nie brudzili oprawy księgi lub stronic. Wrzeszczący dzieciak nie powinien też przypatrywać się miniaturom początkowych liter rozdziałów i wilgotnymi łapami zbeszczeszczać pergaminu, bo dziecko dotyka się wszystkiego co widzi.
Ponadto laików obojętnie patrzących na książkę wywróconą grzbietem do góry, jako że niby leży dobrze, winno się uważać za niegodnych wszelkiego obcowania z książką. Kleryk, który umorusał się przy garnku, niech nie dotyka się skryptu, nie umywszy się przedtem; a tylko żyjący bez zmazy ma prawo kosztownymi opiekować się tomami. Czystość rąk, a parszywe i ochrościałe są właściwością kleryków, wychodzi na dobre mnichom jak księżom. Zauważywszy jakieś uszkodzenie książki, trzeba temu zaradzić jak najspieszniej nic bowiem nie rozszerza się szybciej niż dziura, a rozdarcie, zaniedbane na chwilę, da się później naprawić jedynie z lichwą.
Co się tyczy dobrze zrobionej szafy, w której chować można księgi bezpiecznie i bez obawy szkody to poucza nas o tym Mojżesz w trzydziestym pierwszym rozdziele swego Deuteronomium "Weźmijcie te księgi i połóżcie je przy boku skrzyni przymierza Pana Boga naszego" . O, przecenne i godziwe na książnicę ta skrzynia, zrobiona z niezniszczalnego drzewa szitti i okuta złotem wewnątrz i zewnątrz. Ale i Zbawiciel własnym zakazuje przykładem wszelkie zło obchodzenie się z księgami, jak o tym dowiedzieć się można z Ewangelii Łukasza. Przeczytawszy słowa prorocze, napisane o Nim u Izajasza, zwrócił księgę kapłanowi dopiero zamknąwszy ją świętymi rękoma Swoimi. A niechże uczniowie uczą się z tego, iżby większą baczność okazywali księgom i nie poniechali żadnej o nie troskliwości. (źródło:http://www.wsp.krakow.pl/whk/sources/philobiblon.html)



       W dawniejszych czasach barbarzyńcy, ignoranci, oprawcy książek byli członkami głównie trzech zacnych cechów rzemieślniczych: handlarz, krawiec, szewc. W jaki sposób te osoby przyczyniały się do unicestwiania woluminów? Handlarz sprzedawał całe skrzynie  starych książek najbliższemu sklepikarzowi, który z kolei wykorzystywał je jako papier do pakowania towarów. Krawiec z pergaminowych foliałów wykonywał wykroje. Szewca interesowały tylko twarde oprawy książkowe - wiele podeszw było dla wielu klientów, a szczególnie dam, zbyt niewygodna, ale dobrze wyprawiona delikatna skróka, używana do oprawiania tomów była idealnym surowcem do wykonania nowych spodów.
        Wielu bibliofilów bardzo niechętnie wypożyczało książki. Pewien humanista Scaliger umieścił nad frzwiami swojej biblioteki następujący napis:

Ite, ad vendentes! Idźcie do księgarzy!

        Bardzo dobrze wiedział, że każda pożyczona książka jest na tzw. "wieczne nieoddanie". Dawniej broniono się przed takim zachowaniem, w ten sposób, że pobierano wysoką kaucję za pożyczoną książkę.
        W wiekach średnich cenne księgi, będące w posiadaniu biblioteki, umieszczone były zazwyczaj w kościelnej zakrystii lub klasztorze. Takie izby zaopatrzone były w drewniane (rzeźbione) pulpity, do których je przytwierdzano łańcuchem. Mniej cenne umieszczano w regale. Takie książki nazywane były libri catenati.

      
 
         Dla niektórych złodzie książek łańcuchy, nie stanowiły przeszkody, dlatego też trzeba było uciekać się do innych metod - do klątw.
  
Ten, który to zabierze, niech umrze, niech go gotują w piekle, niech go krew zaleje i spali gorączka,
niech go połamią kołem i powieszą.

        Pomimo tych wszystkich zagrożeń, to największym i bezwględnym wrogiem książki jest ogień. 
 Heinrich Heine powiedział:

Gdzie palone są książki, tam będzie się palić także ludzi.

        Skradziona książka gdzieś jest, ktoś się nią opiekuje. Płomienie unicestwiają ją na zawsze. Na ostatnich stronicach książki Umberto Eco "Imię róży" można przeczytać jak najwspanialszą bibliotekę liżą płomienie. Mimo to najbardziej znaną historią jest spalona Biblioteka Aleksandryjska.







Napisane na podstawie książki "Komedia książki" Istvan Rath-Vegh.

czwartek, 11 września 2014

Alchemia słowa - Jan Parandowski



Jan Parandowski urodził się 11 maja 1895 roku we Lwowie, a zmarł 26 września 1978 w Warszawie. Jego twórcość znana jest głównie z pisania o kulturze antycznej. Największą popularność przyniosła mu wielorkotnie wznawiana Mitologia ale spod jego pióra wyszły również inne ważne dzieła, m.in: Dysk Olimpijski, Eros na Olimpie, Petrarka.

Alchemię słowa Jan Parandowski napisał w formie studium poświęconego pracy pisarza. Książka zaczyna się od kwestii czy trzeba mieć Powołanie do tej profesji?

Zwolennicy przekonania, że pisarzem trzeba się urodzić, mieliby tu materiał do wątpliwości. Prorok, apostoł, polityk, wódz nie widzą w pracy pisarskiej ani swego celu, ani istotnego powołania: bywa ona jedną z form ich aktywności, wcale nie najbardziej znamienną, często krępującą, czasami niepożądaną. (s. 14)

Parandowski różnicuje pisarzy, na takich, których do pisania powołała idea, i na takich, którzy poszli za instynktem pisarskim. Pierwsza grupa odkłada pióro po wykonaniu swojej misji, a druga kończy pisać wedle słów Petrarki Scribendi vivendique mihi unus finis eri - Twórczość kończy się razem z życiem.
Wielcy pisarze zazwyczaj zaczynają od pisania poezji, długo szuką swojej drogi twórczej, a potem bywa tak, że wstydzą się napisanych tomików w swojej bibliografii. Pisarz musi w pewnym sensie zapracować sobie swoim życiem, refleksjami, oczytaniem, na to aby móc stać się pisarzem. Mistrzowie prozy debiutują późno, a wymieniać można tutaj Stendhala – debiut po trzydziestce, Bernhard Shaw – po czterdziestce, a Hamsun – po trzydziestce ale wiele przeszedł zanim Głód przyniósł mu parę groszy.
W tymże rozdziale autor zadaje bardzo ważne pytanie – cóż to za siła, jakiś to impuls nieodparty prowadzi człowieka do tego zawodu? (s.19) Może jest to przymus fizjologiczny, który pcha człowieka do wyrażenia swoich myśli, tak jak mawiał Caldwell – Piszę, ponieważ widziałem ludzi i rzeczy, o których chcę opowiedzieć.
Każdy z nas zna takiego człowieka, który musi się wygadać przynajmniej raz dziennie, skutecznie zatruwając życie swojemu towarzyszowi na przykład z biura lub szkolnej ławy. Może taka gadanina, to już jakieś preludium do wielkiej powieści?
Dzisiaj niemal wszyscy piszący mianują się pisarzami. Pisarz – dzisiaj słowo mało znaczące, pozbawione wartości – każdy nim może być. Kiedyś były dwa słowa: pisarz i literat – pierwszy to rycerz, a drugi giermek. Literat długi czas pretendował do miana pisarza i przymiotników – znany, głośny, wybitny.
Z rozdziału Pracownia można dowiedzieć się w jakich godzinach, czym zostały napisane, gdzie powstały i w jakich warunkach wielkie powieści, eseje, dramaty? Miasto, wieś, kawiarnia, a niektórym potrzeba było tylko krzesła, tak jak to było w przypadku Josepha Conrada. Wielu pisarzy prowadziło wędrowny tryb życia, codziennie musieli mieć bodzieć do pisania, a inni prowadzili tryb osiadły i tak jak Goethe swoją pracę wykonywał w ubogim pokoju (celi), pomimo tego, że jego dom był wytworny – mówił, że wtedy nic nie zakłóca jego spokoju, nawet książki, które by go rozpraszały.
W kolejnych rozdziałach Jan Parandowski pisze o Natchnieniu, Słowie, zdradza Tajemnice rzemiosła i stylu. Bardzo ciekawym rozdziałem jest Tworzywo literackie, który podpowiada początkującemu pisarzowi o czym można pisać.
Nad pisarzem unosi się chmura pyłów nasiennych, z których każdy może zakwitnąć. Gazeta, szyld, pole, żebrak pod kościołem, okładka książki, zapach apteki, wszystko co przyniesie najzwyczajniejsza godzina dnia, kryje w sobie nie przeczuwane bodźce. (s. 143)

"Alchemia słowa" jest fascynującą opowieścią o arkanach pisarstwa. Znajdziemy w niej przebogaty materiał erudycyjny dotyczący tego szlachetnego zawodu oraz uświadomimy sobie, jak mało jeszcze przeczytaliśmy. Pozycja oboiwązkowa, dla osób, które chcą w swoim życiu zająć się pisarstwem.


Korzystałam z wydania Prószyński i S-ka, 1998 r.






Poniżej fotografie gabinetów znanych pisarzy.

 Virginia Woolf

George Bernard Shaw

Jane Austen

Lew Tołstoj

 

 



wtorek, 9 września 2014

Książki o książkach

Uwielbiam czytać o tym, co inni sądzą o książkach, pisarzach i pisaniu książek. Zawsze zapisuję w notesie gdy pojawi się jakiś nowy tytuł związany z tym tematem. Niestety wiele tych pozycji wydawanych jest w niskich nakładach i są trudno osiągalne (nawet w bibliotekach i aukcjach).

Podstawową pozycją jest Encyklopedia Wiedzy o Książce (w skrócie EWoK) jest to publikacja encyklopedyczna, która zawiera ok. 6 000 tysięcy haseł i została wydana przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich w nakładzie 30 000.  Opasłe tomisko zawiera wiadomości m.in. z takich dziedzin jak: dzieje pisma i książki, dzieje opraw i introligatorstwo, księgarstwo, historia bibliotek, bibliofilstwo i wiele innych interesujących dziedzin.







Seria wydawnicza Ossolineum "Książka o książce"  kliknij aby przeczytać tytuły z tej serii


"Moja historia czytania" Alberto Manguel - Ta książka stała się światowym bestsellerem! Alberto Manguel, kanadyjski pisarz pochodzenia argentyńskiego, niegdyś lektor samego Jorge Luisa Borgesa, przedstawia dzieje sztuki czytania, prowadząc Czytelnika przez labirynty wielkiej biblioteki ludzkości, od tabliczek klinowych i papirusów po ekrany komputerów. W tym labiryncie każdy miłośnik książek spotyka bratnie dusze, zarówno sławnych, jak i anonimowych Czytelników z różnych krajów i epok. Autor tego dzieła, ilustrowanego i inkrustowanego licznymi anegdotami, uświadamia Czytelnikowi, że każdy zmienia się pod wpływem czytania i że każda lektura wpływa na ludzkie życie. Manguel opowiada o czytaniu na głos i po cichu, o wróżeniu z książek, o lekturach zakazanych i o złodziejach bibliotecznych. Jest to książka urocza, niezwykła, przepojona miłością do słowa pisanego, która udziela się także Czytelnikom.(opis z książki)


"Ex libris. Wyznania czytelnika" - Anne Fadiman

Skrząca się od anegdot opowieść o literackich przygodach i codziennym życiu z książkami. Jak dokonać zaślubin księgozbiorów i uniknąć rozwodu? Czy kilkanaście kilogramów książek to dobry prezent na urodziny? Czym jest „imperatyw katalogiczny”? Co zrobiła pewna kopenhaska pokojówka, widząc na nocnym stoliku odłożoną książkę?
Na te między innymi pytania można znaleźć odpowiedź w zbiorze kilkunastu dowcipnych i erudycyjnych esejów o radości czytania i gromadzenia książek, który przez wiele tygodni gościł na liście bestsellerów „New York Timesa”. Anne Fadiman - ceniona eseistka, córka krytyka literackiego i reporterki oraz żona pisarza - błyskotliwie łączy historie z życia swej „patologicznie literackiej” rodziny, która podczas wizyty w restauracji nie może pohamować się przed odnajdywaniem literówek w menu, z anegdotami dotyczącymi pisarzy, redaktorów i wydawców.   ”Krótkie eseje Fadiman są jednocześnie osobiste, ciepłe (zwłaszcza gdy pisze o swojej rodzinie) i pisane z ironicznym dystansem. Czytanie jest według niej intymną czynnością, a książki, które czytaliśmy w różnych momentach życia, należą do naszej prywatnej historii. Dlatego też książka Fadiman zachęca do patrzenia w przeszłość, do układania w głowie własnej historii czytania. Pisze np. o „półce osobliwości”, na której znajdują się szczególnie ważne, lubiane książki niespecjalistyczne - u niej są to opowieści o wyprawach polarnych; u Orwella były to ponoć magazyny kobiece z końca XIX wieku. I zaraz chce się skomponować własną „półkę osobliwości”. Co byś Ty na niej umieścił, Czytelniku?” (Justyna Sobolewska  recenzja na stronie znak.com.pl)

"Komedia książki" Istvan Rath-Vegh recenzja tej książki na Biblionetce - kliknij i przeczytaj















Na dzisiaj tylko tyle. Rozsmakujcie się najpierw w tych książkach, a o kolejnych napiszę już niebawem.

poniedziałek, 8 września 2014

Poszukiwacz - Leonard Rosadziński

"Poszukiwacz, czyli niezwykli ludzie i stare książki" jest arcyciekawą i podstawową lekturą dla osób, które kochają czytać, kolekcjonują książki i namiętnie odwiedzają antykwariaty.
Książkę odkryłam przypadkowo, tj. znalazłam o niej, na ostatniej stronie, małą wzmiankę w magazynie "Książki" (kwartalnik Gazety Wyborczej). Zaintrygowało mnie to i od razu zaczęłam szukać w Internecie, co to jest, ile ma stron, kto to wydał? Znalazłam parę informacji na ten temat, ale najistotniejszą wzmianką dla mnie było to, że nakład jest bardzo niski, bo ma tylko 800 ezgemplarzy, w tym 200 egzemplarzy numerowanych. Postanowiłam od razu kupić 2 sztuki i zadzwoniłam do poznańskiego Antykwariatu Rosa, który prowadzi małżonka autora i ona zajmuje się sprzedażą tego tytułu. Zadzwoniłam, przedstawiłam się i zamówiłam ale z pewną nieśmiałością zapytałam, czy jest możliwość zdobycia egzemplarzy numerowanych oraz czy da radę uzyskać dedykację od samego autora - udało się. Po kilku dniach miałam już tę wspaniłą książkę - ciężką (waży ponad kilogram), wydaną na papierze kredowym w twardej oprawie.
Otwarłam i zobaczyłam numer egzemplarza nr 156 (drugi egz. ma numer 157) oraz dedykację.
Uwielbiany przeze mnie zapach papieru kredowego prowadził mnie przez kolejne stronice książki.
Szybko przewertowałam, nacieszyłam oczy pięknymi zdjęciami i powróciłam do spisu treści, aby zobaczyć czym autor chce mnie zainteresować. Przedstawię ten spis, b w Internecie nigdzie go nie znalazłam, a na pewno przyda się osobie, która zastanawia się czy kupić tę pozycję.


Wprowadzenie
Wstęp
Początki zbierania książek
W poszukiwaniu literatury przygodowej
Kolekcjonowanie ;iteratury science fiction
Gromadzenie księgozbioru poprzez ogłoszenia i korespondencję
Antykwariaty i księgarnie
Gdzie książki zimują
Literatura marynistyczna i budowanie modeli żaglowców
Wielkopolksie Towarzystwo Przyjaciół Książki
Niecodziennie historie związane z książkami
Antykwariat Książki "Rosa"
Introligatorstwo i ratowanie książek
Posłowie
Indeks osób znanych autorowi
Bibliografia

Leon Rosadziński w swojej książce przedstawia abecadło kolekcjonowania książek dla każdego bibliofila. Udziela cennych rad, jak pozyskiwać białe kruki dla swojej domowej biblioteczki. Opowiada bardzo ciekawe historie związane z książkami, dzięki którym nawiązał wiele długoletnich przyjaźni. Gawędzi na tematy już dawno zapomniane - introligatorstwo i ratowanie książek. Dzieli się wrażeniami z odbytych wędrówek po dawnych antykwariatach i księgarniach. Dodatkowo okrasił to wszystko wspaniałymi zdjęciami bezcennych woluminów.
Książka bardzo ważna, i takiej brakowało na rynku księgarskim, a również niezwykle ciekawa, do której wraca się wielokrotnie.



Zamieszkać w bibliotece

"Czytam co chcę, ale nie omijam klasyki" nie powstałoby gdyby nie esej Jana Tomkowskiego "Zamieszkać w bibliotece". 



Słowa zawarte w tej małej publikacji skłoniły mnie do tego aby propagować pragnienie powrotu do klasyki. Nie mam tutaj na myśli tylko Mickiewicza czy Słowackiego, ale np. Gabriel García Márquez, John Steinbeck, Thomas Bernhard, Jack London i wielu, wielu innych autorów. Obecnie sama rzadko sięgam po nowości wydawnicze, bo mogę kupić w antykwariatach klasyków za przysłowiowe grosze.
Jan Tomkowski w swoim eseju pisze, że "pociągają go książki, które inni mają w pogardzie, teksty skazane surowym wyrokiem potomności na niepamięć albo obojętność. Czyż nie jest rozkoszą nadawanie im nowego życia?".
Klasyczny kanon lektur zmienia się co kilkadziesiąt lat, bo i zmienia się nasz gust i smak literacki. Autor eseju zaprezentował dla czytelnika XXI wieku maleńką biblioteczkę XX wieku, którą należy przeczytać.

Miejsce:

20.Gabriel Garcia Marquez - Miłość w czasach zarazy
19. Milan Kundera - Nieznośna lekkość bytu
18. Heimito von Doderer - Schody Strudlhofu
17. Zbigniew Herbert - Poezje zebrane
16. Gunter Grass - Blaszany bębenek
15. Witold Gombrowicz - Dziennik

14. Malcolm Lowry - Pod wulkanem
13. Albert Camus - Eseje
12. Simone Weil - Myśli o człowieku
11. Bruno Schulz - Proza
10. Michał Bułhakow - Mistrz i Małgorzata
09. Jorge Luis Borges - Proza
08. Herman Hesse - Gra szklanych paciorków
07. Iwan Bunin - Nathalie i inne opowiadania
06. William Faulkner - Absalomie, Absalomie!
05. Tomasz Mann - Czarodziejska Góra


04. Rainer Maria Rilke - Elegie duinejskie
03. Thomas Eliot - Ziemia jałowa
02. James Joyce - Ulisses
01. Marcel Proust - W poszukiwaniu straconego czasu

Niestety wypadam wobec tego kanonu kiepsko, bo przeczytałam tylko 4/20. Do niektórych pozycji podchodzę "jak pies do jeża", a szczególnie do Z. Herberta W najbliższym czasie na pewno chcę przeczytać M. Prousta i S. Weil.
Obecnie czytam "A lasy wiecznie śpiewają" T. Gulbranssen, następnie "Człowiek bez właściwości" R. Musil oraz Celine L- F. "Podróż do kresu nocy".
Musil i Celine będę czytała jako e-book (nie lubię tej formy), niestety miejska biblioteka nie ma tego w swoich zbiorach, a ceny w antykwariatach są bardzo wysokie (białe kruki).


A lasy wiecznie śpiewają - Trygve Gulbranssen

[...] "Lasy björndalskie śpiewają. Śpiewa i wiatr, i wody, i ptaki. Szemrzą wszystkie strumyki, a na drzewach gwarno, wszelkiego rodzaju i gatunku ptactwo ćwierka, śpiewa i wyciąga trele". [...] Książka Gulbranssen jest kolejną książką z literatury skandynawskiej, na której nie zawiodłam się. Polecam książkę szczególnie na jesienne lub zimowe wieczory, bo jej lodowaty klimat w zupełności pozwoli nam wczuć się w atmosferę norweskiego dworu z XIX wieku.


Wspaniała saga o rodzinie z Björndal, która toczy się w północnej Norwegii. Ród z Björndal jest bogaty, pełen dumy, pychy ale i dobroci dla ludzi, którzy cierpią biedę. [...]"Tym, którzy cierpią biedę, niełatwo mówić prawdę"[...] W rodzie największą rolę odgrywają: Stary Dag oraz Młody Dag - mężczyźni silni, nie okazujący uczuć, dumni, wytrwali i męscy, którzy większość swojego czasu obcują z przyrodą. Czy takich mężczyzn można pokochać miłością, która stopi lód na ich sercach? Grzechy przeszłości mają ogromny wpływ na przodków, które niejednokrotnie prowadzą do tragedii. Tego wspaniałego rodu nie byłoby bez kobiet, a do nich mężczyźni z Björndal mają wyjątkowe szczęście. Teresa i Adelajda - kobiety mądre, zimne i surowe pomimo to kochające bezgranicznie swoich mężów. Na co dzień zmagają się z własnymi tragediami ale dzielnie znoszą ból i wspierają swoich najbliższych. 
Niesamowita opowieść, której nie chce się końca.  Pomimo niewielu dialogów, długich opisów przyrody i emocji, którymi targani są bohaterowie, to czyta się tę książkę szybko i z ogromną przyjemnością.


Trygve Emanuel Gulbranssen ur. 15 czerwca 1894 w Oslo, zm. 10 października 1962 w Eidsberg - norweski pisarz.
Trygve Gulbranssen zadebiutował w 1933 roku powieścią A lasy wiecznie śpiewają, która została przetłumaczona na trzydzieści języków i sprzedana w ponad 12 milionach egzemplarzy.
 (info. za Wikipedią)

Cytat nr 1

"Kiedy przeczytam nową książkę, to tak jakbym znalazł nowego przyjaciela, a gdy przeczytam książkę, którą już czytałem - to tak jakbym spotkał się ze starym przyjacielem." /przysłowie chińskie/

Antykwariat - nowy cykl

Dla mnie antykwariat jest miejscem magicznym, w którym mogę odnaleźć książki zarówno ogólnodostępne (popularne, które można kupić bez najmniejszego problemu) oraz rara avis czyli biału kruk - książka o niskim nakładzie, którą bardzo trudno nabyć, a jeżeli już jest taka możliwość, to ma bardzo wysoką cenę.
W antykwariacie każda książka już ma swoją historię, np. kiedyś widziałam całą serię Nike z wydawnictwa Czytelnik, którą sprzedał starszy Pan na emeryturze i na ostatniej stronie pisał notatki: kiedy zaczął czytać, co o książce myśli i kiedy skończył czytać. W antykwarycznych woluminach można znaleźć stare zdjęcia, bilety, a na biletach notatki o książce, zaschnięte rośliny, które służą jako zakładka. Bardzo lubię w książkach, a szczególnie tych przedwojennych exlibrisy, które teraz nie są popularne. Exlibris sam w sobie już jest sztuką, niekiedy wykonany przez znanych artystów dla sławnych ludzi. Do takiego miejsca nie można wejść na chwilę i pospiesznie przejrzeć regały, to miejsce w którym czas się zatrzymuje, a książka sama przywołuje swojego właściciela. Dzisiaj jedna książka sama wpadła mi w ręce w antykwariacie w Raciborzu, a jest to "Młodsza Lubohradzka" - powieść Konstancji Bielskiej, wyd. Nakładem Księgarni Ignacego Rzepeckiego w Warszawie, przy Nowym świecie 9, w roku 1914. Książka zawędrowała aż do Lwowa do wypożyczalni "Basia" przy ulicy Jabłonowskich 112 - otrzymała numer katalogowy 1252. Nie wiem jakie były losy tej książki i pewnie nigdy się nie dowiem.
I tak zrodził się pomysł na "Piątkowe spotkania w antykwariacie". Postaram się co piątek przedstawić jakąś ciekawą historię związaną z antykwariatem.
P.S. recenzja ww książki oczywiście będzie zamieszczona na moim blogu.

Oto zdjęcia stuletniej książki "Młodszej Lubohradzkiej" i jak widać,  egzemplarz nie jest w doskonałej kondycji ale na tym polega cały urok i magia.

Głód - Knut Hamsun

„Głód” Hamsuna jest niewielką ponadczasową powieścią psychologiczną wydaną w 1890 roku, która naznaczona jest wątkami autobiograficznymi. „Było to w czasach mego głodowania i włóczęgi po Christiani, owym mieści, które każdego dnia musi naznaczyć swym piętnem...” (s.5) 


Właściwie nazywał się Knud Pedersen, urodził się 4 sierpnia 1859 roku w Lom (środkowa Norwegia). Pochodził z ubogiej rodziny. Wychował się na północy Norwegii, tamtejsza surowa lecz piękna przyroda wywarła ogromny wpływ na twórczość Hamsuna. W chwili gdy kończył pracę nad tą książką miał niewiele ponad trzydzieści lat, tak jak główny bohater „Głodu”.
Książka jest studium egzystencjalnym nieprzystosowanego do życia w bezdusznym społeczeństwie inteligenta, pisarza i głodnego człowieka, osłabionego niemocą aby iść w zamierzonym kierunku.

Czuję się sam pełzającym zwierzęciem, które kona, ogarnione zniszczeniem pośród wszechżycia gotującego się na sen”. (s.24)

W utworze trudno doszukać się wartkiej akcji i porywającej fabuły, ale chyba nie taka koncepcja pisania przyświecała autorowi, wprost przeciwnie – daje dużo do myślenia. Pomimo niewielu stronic, nie nie da się czytać Hamsuna natychmiastowo i nierozważnie.

Ubóstwo wyostrza pewne właściwości duszy i doprowadza do utrapień, które muszę znosić. Ale pomaga również w niektórych sytuacjach”
Inteligent biedny jest lepszym obserwatorem od bogatego. Biedak musi na każdym kroku śledzić podejrzliwie słowa ludzkie, toteż jego uczucia i myśli pracują intensywniej, jego słuch i odczuwanie doskonalą się; nabywa doświadczenia za cenę ran, jakie odnosi jego dusza...” (s.119-120)

Momentami zachowanie bohatera może irytować, jego bezsilność, brak determinacji, kłamstwa oraz wbrew pozorom dobroć – oddaje pieniądze podczas kiedy sam cierpi na ich brak. W trakcie czytania można poczuć zimny dreszcz na plecach, szczególnie gdy czyta się, że głód można zaspokoić na wiele sposób – ssanie wióra znalezionego na ulicy lub kości ze strzępkiem mięsa, albo własny palec.

Zjawił się głód i jął kąsać, kłuć i szczypać boleśnie” (s. 56)

Głód doprowadzał go do podejmowania wstydliwych i haniebnych kroków – wymuszanie na innych: pieniędzy, mieszkania - „a teraz oto jestem brutalnym, natrętnym żebrakiem”. (s.72)
Główny temat lektury jest ponadczasowy – aktualny „wczoraj, dzisiaj i jutro”. Książkę czyta się i szybko i wolno. Często wracałam do poprzednich stronic, aby ponownie je przeczytać, bo traciłam wątek. Tak jak pisałam na początku, nie ma w niej wciągającej fabuły ale nie jest też nudna. Zakończenie jest zaskakujące i pełne optymizmu dla każdego człowieka. Gorąco polecam czytelnikom Alberta Camus`a.