„Ci, którzy
ją zabili, myślą, że uciszyli naszą pieśń.
Ale nawet
dzisiaj mogli się przekonać, że brzmi coraz głośniej”
Gdy teraz patrzy się na
teraźniejsze wydarzenia na kijowskim Majdanie, gdzie polała się
krew i polegli zabici, to ma się wrażenie, że fikcja literacka
wdarła się w fabułę powieści. Fakty przedstawione w powieści
przez Słoniowską ponownie dały o sobie znać. Znowu można
zauważyć jak głęboko było i jest podzielone ukraińskie
społeczeństwo.
Córka Marianny poznaje
Mikołaja, który miał romans z jej matką, a teraz został jej
kochankiem. Pretekstem do spotkań są badania nad historią jakiegoś
miejscowego zabytku – wędrują po Lwowie i szukają odpowiedzi na
dręczące ją pytania o siebie i swoje korzenie. Mężczyzna od lat
myślał o ratowaniu zaniedbanej kamienicy przy ulicy Tołstoja i
teraz razem postanawiają uratować witraż, który był sercem domu.
Stare i niszczejące jedenastometrowe dzieło sztuki jest alegorią
losów mieszkańców Lwowa i Ukrainy.
„Dla mnie
witraż (…) jest ostatnią membraną kulturową miasta.
Jeżeli
pęknie, nic go nie uratuje”
Lektura
napisana jest barwnym językiem z licznymi dygresjami na temat
historii sztuki i historii Ukrainy. Czas i wątki nie zachowują
ciągłości tylko są złożone z odłamków, tak jak tytułowy
witraż.
Taką książkę mogła
napisać tylko obywatelka Lwowa i jak o sobie sama mówi „człowiek
pogranicza”, który łączy w sobie kilka tożsamości.
Wydawnictwo Znak
Oprawa twarda
Liczba stron 304
źródło zdj.: wysokieobcasy.pl
Za tę książkę ślę podziękowania dla Wydawnictwa Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz