Alchemię
słowa Jan
Parandowski napisał w formie studium poświęconego pracy pisarza.
Książka zaczyna się od kwestii czy trzeba mieć Powołanie
do tej profesji?
Zwolennicy
przekonania, że pisarzem trzeba się urodzić, mieliby tu materiał
do wątpliwości. Prorok, apostoł, polityk, wódz nie widzą w pracy
pisarskiej ani swego celu, ani istotnego powołania: bywa ona jedną
z form ich aktywności, wcale nie najbardziej znamienną, często
krępującą, czasami niepożądaną.
(s.
14)
Parandowski
różnicuje pisarzy, na takich, których do pisania powołała idea,
i na takich, którzy poszli za instynktem pisarskim. Pierwsza grupa
odkłada pióro po wykonaniu swojej misji, a druga kończy pisać
wedle słów Petrarki Scribendi
vivendique mihi unus finis eri - Twórczość kończy się razem z
życiem.
Wielcy
pisarze zazwyczaj zaczynają od pisania poezji, długo szuką swojej
drogi twórczej, a potem bywa tak, że wstydzą się napisanych
tomików w swojej bibliografii. Pisarz musi w pewnym sensie
zapracować sobie swoim życiem, refleksjami, oczytaniem, na to aby
móc stać się pisarzem. Mistrzowie prozy debiutują późno, a
wymieniać można tutaj Stendhala – debiut po trzydziestce,
Bernhard Shaw – po czterdziestce, a Hamsun – po trzydziestce ale
wiele przeszedł zanim Głód
przyniósł mu parę groszy.
W
tymże rozdziale autor zadaje bardzo ważne pytanie –
cóż to za siła, jakiś to impuls nieodparty prowadzi człowieka do
tego zawodu? (s.19)
Może jest to przymus fizjologiczny, który pcha człowieka do
wyrażenia swoich myśli, tak jak mawiał Caldwell – Piszę,
ponieważ widziałem ludzi i rzeczy, o których chcę opowiedzieć.
Każdy
z nas zna takiego człowieka, który musi się wygadać przynajmniej
raz dziennie, skutecznie zatruwając życie swojemu towarzyszowi na
przykład z biura lub szkolnej ławy. Może taka gadanina, to już
jakieś preludium do wielkiej powieści?
Dzisiaj
niemal wszyscy piszący mianują się pisarzami. Pisarz – dzisiaj
słowo mało znaczące, pozbawione wartości – każdy nim może
być. Kiedyś były dwa słowa: pisarz i literat – pierwszy to
rycerz, a drugi giermek. Literat długi czas pretendował do miana
pisarza i przymiotników – znany, głośny, wybitny.
Z
rozdziału Pracownia
można dowiedzieć się w jakich godzinach, czym zostały napisane,
gdzie powstały i w jakich warunkach wielkie powieści, eseje,
dramaty? Miasto, wieś, kawiarnia, a niektórym potrzeba było tylko
krzesła, tak jak to było w przypadku Josepha Conrada. Wielu pisarzy
prowadziło wędrowny tryb życia, codziennie musieli mieć bodzieć
do pisania, a inni prowadzili tryb osiadły i tak jak Goethe swoją
pracę wykonywał w ubogim pokoju (celi), pomimo tego, że jego dom
był wytworny – mówił, że wtedy nic nie zakłóca jego spokoju,
nawet książki, które by go rozpraszały.
W
kolejnych rozdziałach Jan Parandowski pisze o Natchnieniu, Słowie,
zdradza Tajemnice rzemiosła i stylu. Bardzo ciekawym rozdziałem
jest Tworzywo literackie,
który podpowiada początkującemu pisarzowi o czym można pisać.
Nad
pisarzem unosi się chmura pyłów nasiennych, z których każdy może
zakwitnąć. Gazeta, szyld, pole, żebrak pod kościołem, okładka
książki, zapach apteki, wszystko co przyniesie najzwyczajniejsza
godzina dnia, kryje w sobie nie przeczuwane bodźce. (s.
143)
Korzystałam z wydania Prószyński i S-ka, 1998 r.
Poniżej fotografie gabinetów znanych pisarzy.
Virginia Woolf
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz